reklama
kategoria: Kultura / Sztuka
2 grudzień 2025

Filip Wojciechowski: Mozart był wspaniałym jazzmanem. Jego duch unosił się nad moimi jazzowymi improwizacjami w Warszawskiej Operze Kameralnej

Filip Wojciechowski nie ukrywa, że z ogromną przyjemnością przyjął zaproszenie do kontynuacji cyklu Jazz z MACV i zmierzył się z dziełami Wolfganga Amadeusa Mozarta. Jego zdaniem twórczość tego wybitnego kompozytora jest tak wyjątkowa i ponadczasowa, że mimo upływu lat nadal zachwyca, inspiruje oraz otwiera przestrzeń dla kreatywności i indywidualnej ekspresji. Melomani, którzy w ostatni weekend listopada przybyli do Warszawskiej Opery Kameralnej, mieli niepowtarzalną okazję przenieść się do czasów klasycyzmu i posłuchać dwóch jego arcydzieł w nowym wydaniu. Z okazji premiery kolejnej odsłony tego projektu pianista zasiadł przy historycznym fortepianie z 1830 roku.
Koncert F-dur KV 413 i Koncert D-moll KV 466 w wykonaniu Filipa Wojciechowskiego i zespołu Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV) był doskonałym połączeniem improwizacji jazzowej z muzyką dawną i rzucił nowe światło na klasyczne arcydzieła.

Miałem wielką przyjemność wraz ze wspaniałą Orkiestrą Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej zagrać dwa koncerty Mozarta: koncert F-dur KV 413 i koncert D-moll KV 466. Jest to piękny projekt i tu chwała pani dyrektor Alicji Węgorzewskiej za tę inicjatywę połączenia jazzu i Mozarta. Mozart przecież też był wspaniałym jazzmanem, bo improwizował w swoich koncertach kadencje, i taka idea była też właśnie tutaj – mówi agencji Newseria Filip Wojciechowski.


Pianista wyjaśnia, że nie bez powodu określa Wolfganga Amadeusa Mozarta jazzmanem. Wszechstronność i zdolności tego kompozytora do dziś bowiem budzą podziw,  a w jego twórczości muzycy za każdym razem odkrywają coś zupełnie nowego.

Mozart improwizował swoje kadencje i potem zapisywał je dla potomnych w nutach, żeby to miało całą formę, cały kształt, tak jak on to widział w jego stylu. Natomiast koncert D-moll KV 466 był pisany pod koniec życia, w dużym pośpiechu i dopiero w dniu premiery tego utworu kopiści przepisywali nuty dla orkiestry. I właśnie Mozart nie zdążył już napisać dla następców kadencji, więc je improwizował. To był genialny artysta. Zresztą nie tylko Mozart, wszyscy ci wspaniali kompozytorzy byli improwizowani. Chopin, Beethoven, Liszt, oni szaleli na instrumencie i na każdy temat potrafili improwizować, dlatego tak przewrotnie nazwałem go też jazzmanem, bo wiadomo, jazzmani improwizują – tłumaczy.


Podczas koncertu w Warszawskiej Operze Kameralnej Filip Wojciechowski zasiadł przy wyjątkowym instrumencie – replice Pleyela z 1830 roku, która została zbudowana w 2009 roku dla Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie. Artysta nie ukrywa, że było to dla niego duże wyzwanie, bo jest ogromna różnica pomiędzy fortepianem współczesnym a historycznym.

Ten instrument nie ma podwójnej repetycji, ma węższe, krótsze klawisze, inny wolumen brzmienia, więc musiałem się tutaj bardzo przestawić na inny tryb grania, bo na co dzień gram na dużych fortepianach. Natomiast była to niesamowita przygoda, która wiele mnie nauczyła w podejściu do dźwięku, bo tu trzeba używać delikatniejszego dotyku, bo z takimi mocnymi palcami, jakie ja mam, to czasami ten dźwięk mógł być za duży, niepasujący do konwencji mozartowskiej. Było to więc dla mnie ogromne doświadczenie, piękna przygoda i myślę, że też przygoda dla słuchaczy, bo mieli okazję posłuchać, jak to brzmiało wtedy – mówi pianista.


Cykl Jazz z MACV łączy w sobie jazz z muzyką dawną, dając zupełnie nowe spojrzenie na sztandarowe kompozycje muzyki klasycznej. Jest to materiał improwizowany, co nadaje całej serii niezwykłą wartość. Filip Wojciechowski z taką samą swobodą porusza się w świecie muzyki klasycznej, jak i jazzowej. W przypadku takich koncertów jak ten promujący nowa płytę cyklu Jazz z MACV pianista dostrzega jednak konieczność zachowania umiaru w improwizacji, by nie popaść w nadmierną jazzowość, ale zachować poświatę stylu tamtej epoki. Ma więc nadzieję, że udało mu się znaleźć balans pomiędzy wiernością tamtym czasom a własną, współczesną ekspresją.

Starałem się nie przesadzić, żeby jednak duch Mozarta unosił się nad moimi jazzowymi improwizacjami, chociaż w jednym z koncertów zagrałem trochę klasycyzującą improwizację. To jest oczywiście moje odczucie, nie chciałem po prostu zbyt daleko odejść od Mozarta i pójść w rejony zupełnie odległe mu, bo byłoby to dla mnie pozbawione smaku. Chciałem, żeby to było w korelacji do twórczości Mozarta – mówi Filip Wojciechowski.


We wstępie do nowego wydawnictwa cyklu Jazz z MACV firmowanego nazwiskiem Filipa Wojciechowskiego Alicja Węgorzewska określiła tę płytę jako zaproszenie do przekraczania granic pomiędzy gatunkami i epokami. Pianista ze swojego doświadczenia wie, że połączenie klasyki z jazzem jest doskonałym kierunkiem w interpretacji muzyki.

Ja też popełniłem taką płytę nagraną dla Polskiego Radia z Chopinem w trio na jazzowo. Ci wybitni kompozytorzy pozostawili uniwersalną, ponadczasową spuściznę, która nadal nas inspiruje. U Mozarta są pewne skale, dźwięki ze skal bebopowych, w jego muzyce możemy znaleźć niesamowite przebiegi jazzowe, harmonicznie to też jest coś niesamowitego, więc dla muzyków to jest kopalnia do inspiracji, do poszukiwań i właśnie do łączenia tych gatunków, ale oczywiście te granice trzeba przekraczać ze smakiem i nieskromnie powiem, że ta płyta właśnie jest tego dowodem – mówi kompozytor.


Pomysłodawczynią cyklu Jazz z MACV jest dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej Alicja Węgorzewska. Wcześniejsze płyty powstały z udziałem Krzysztofa Herdzina i Marcina Maseckiego.

Źródło: Newseria
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Łobez
1.5°C
wschód słońca: 07:52
zachód słońca: 15:42
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Łobzie